wtorek, 30 grudnia 2014

Muszę wiedzieć co się dzieje

Rozdział 4


-Czasu na inne sprawy..-powtórzył-Mam już 28 lat,jutro biorę rozwód z żoną,ten cały zespół..To wszystko nie ma sensu,ja nie jestem sobą..nie jestem sobą-prychnął cicho-więc,więc kim ja do cholery jestem?!
Chester był tak naprawdę zagubiony.Podobno miał tylu przyjaciół,wszyscy obiecali mu dyskrecje,jednak teraz,gdy potrzebował naprawdę pomocy,nie było nikogo..
Okazało się,że jego żona,która stale powtarzała,iż ‚można jej ufać’,potajemnie zdradzała go z innym mężczyzną..
-Drugi rozwód..-powtórzył kładąc się na łóżko-Drugi błąd w moim życiu..Chyba już nigdy nie poczuję prawdziwego szczęścia.Zawsze będę tym,który musi się uśmiechać i udawać że wszystko jest w porządku..Czy kiedyś w ogóle zmieni się moje życie ?! Czy kiedyś poznam kogoś,kto nie będzie mnie lubił dlatego,iż jestem wokalistą Linkin Park ?! Pragnę prawdziwej przyjaźni,z serca…Ale czy tu,pośród tych ludzi istnieje taka szansa…
*
Po raz kolejny,obróciłam się z boku na bok.Coś wciąż nie dawało mi spokoju,czyżbym była znów za bardzo nerwowa? Nie,to nie to samo.To inne uczucie.To niepokój,a nie nerwy.
Zerwałam się na równe nogi.Wystukałam na telefonie numer Chestera i czekałam na sygnał.
-Tak?
-Witam-zaczęłam nieśmiało,słysząc nieznajomy mi głos-Czy jest Chester?
-Nie,nie ma.Mam mu coś przekazać?-zapytała kobieta
-Nic szczególnego,proszę tylko powiedzieć,że dzwoniłam..
-A więc dobrze,powiem.Może mi jeszcze Pani tylko powiedzieć,jak się nazywa?
-Laura-odpowiedziałam sucho.
-A więc dobrze,przekaże Panu Benningtonowi,Dobranoc.
-Dobranoc-powiedziałam,rozłączając się.
Ciekawe kim była ta kobieta..Pewnie jego dziewczyną,w końcu miała młody głos..Głupia jestem,że w ogóle tam zadzwoniłam.Ale zaraz zaraz,ona powiedziała na niego Pan..Coś mi tu nie gra.

Obudziły mnie promienie słoneczne,które przedostały się przez okno.Ten widok wywołał u mnie niesamowitą radość.Jak ja dawno nie czułam ciepła ! Wciąż padały tylko te deszcze.
Była dziewiąta.Migiem poszłam się umyć.Zapewne o dziesiątej przyjdzie Bett,więc muszę wszystko ogarnąć.Dziś ważny dzień,zmieniam całą siebie..Nie tylko wewnętrznie,ale i zewnętrznie.
Zaraz po tym,zeszłam zrobić śniadanie.Rodziców,rzecz jasna,-nie było.Jak zwykle zapracowani,nie mają na nic czasu.Boże,jak ja im współczuję.Mam nadzieję że w ich wieku nie będę musiała postępować podobnie,bo chyba zwariuję.Ta cała monotonia życiowa jest po prostu obłędna.A ktoś tu mówił,że życie jest piękne.Eh,tyle że szczęście trwa kilka minut,a człowiek przede wszystkim cierpi..Ale to jest nam potrzebne,prawda? Jakież byłoby nudne życie,gdyby nie było w nim problemów,a tak to się przynajmniej coś dzieje.
*
-Panie Chesterze,gdzie Pan był przez całą noc?-zapytała młoda kobieta spoglądając na mężczyznę.
-Musiałem wszystko na spokojnie sobie wyjaśnić..
-Rozumiem.Martwi się Pan dzisiejszym rozwodem.Przepraszam że w ogóle to mówię,jestem tylko Pańską sekretarką,ale też przeżyłam taką sytuację,wiem doskonale wiem co Pan czuje..
-Nie jesteś zwyczajną sekretarką,dziękuje Bogu że zatrudnili właśnie Ciebie.Moje uczucia są nieważne,w końcu i tak zawsze będę tym kim jestem..-mówiąc to,spuścił lekko głowę.
-Miło,że Pan tak myśli,dziękuje.Zawsze będę tym kim jestem?-zacytowała
-To nieważne,pójdę już do siebie-wytłumaczył
-Proszę zaczekać ! Przypomniałam sobie,że dzwoniła do Pana kobieta o imieniu Laura.
Chester gwałtownie się odwrócił.
-Laura,ah..kompletnie zapomniałem..-westchnął-Proszę,spisz mi jej numer.
Blondynka zapisała parę liczb na papierowej kartce,po czym ją podała .
-Dziękuje
-Ależ nie ma za co,do usług.
*
Wsadziłam kanapki do tostera,czekając aż się upieką i wtedy niespodziewanie zadzwonił telefon.
-Tak,słucham?
-Cześć,tu ja Chester.Przepraszam że wczoraj nie zadzwoniłem,ale niestety nie miałem jak.
-O,cześć.Nic się nie stało,miło,że dzwonisz.
Chester zadzwonił..Jaki cud,myślałam że tego nie zrobi.
-Ja też się cieszę,że Cię słyszę.A co w ogóle u Ciebie słychać?-zapytał szybko.
-U mnie..no cóż,nic ciekawego.Nuda i tyle.A u Ciebie jak?
-Tak samo..-zaczął,ale było słychać że się waha-A nawet jeszcze gorzej,nie mam lekko.
-Coś się stało? Chodzi o tą pracę?
-Nie tylko o prace..
-O Boże ! Moje tosty-krzyknęłam puszczając słuchawkę
Szybko odłączyłam urządzenie od kontaktu po czym znów podeszłam do telefonu.
-Przepraszam Cię najmocniej,ale zapomniałam o moich kanapkach…
-Nic się nie stało-zaśmiał się cicho-Słuchaj,ja może zadzwonię kiedy indziej,bo widzę że przeszkadzam,może w..
-Nie,no coś Ty !-przerwałam mu-Nie przeszkadzasz !
-Na pewno?
-Jasne,a teraz dokończ to co mówiłeś-rozkazałam
-No więc,chodzi o całokształt..To nie jest raczej rozmowa na telefon,zresztą,nie jestem pewien czy mogę Ci to powiedzieć,wybacz..
-Chester,muszę wiedzieć co się dzieje,czy moglibyśmy się spotkać?-zapytałam,trochę zawstydzona moją nachalnością.
-Teraz niestety nie jest to możliwe,w razie co,to dam Ci znać.A tak w ogóle to muszę już kończyć,bo mam pewną sprawę do załatwienia..
-Szkoda,to do zobaczenia-powiedziałam serdecznie
-Do zobaczenia.
-Laura,zaczekaj!Dziękuję że byłaś wtedy w tramwaju-powiedział szybko,rozłączając się.
Stałam jak wyryta,słuchając sygnału rozłączonego telefonu.’Dziękuję że byłaś wtedy w tramwaju’,co ja takiego zrobiłam ?
*
-Co ona sobie o mnie pomyśli-szepnął blondyn-Zachowuje się jak gówniarz,który nie wie czego chcę od życia..
-Panie Benningtonie !-krzyknął znany mu głos-Proszę się szykować,jedziemy migiem na sale sądową,później po resztę i na koncert !
Westchnął głośno.
-Tak,już idę..







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz