poniedziałek, 29 grudnia 2014

Nowa znajomość

Rozdział 2 



Wychodząc z domu,wzięłam ze sobą parę monet,bo miałam zamiar zabrać się jeszcze do sklepu,by kupić produkty z listy mamy.
Wbiegłam do tramwaju.Usiadłam na końcu,gdzie przebywało najmniej ludzi.Myślałam że będę sama,jednak przy oknie siedział jakiś chłopak w okularach,który ciągle wpatrywał się w okno.Siadając koło niego,jeszcze raz badawczo mu się przyjrzałam.
W ogóle nie zwrócił uwagi na to że ktoś koło niego siedzi,na co głośno westchnęłam.Wyciągnęłam z kurtki odtwarzacz mp3,ustawiłam utwór Nirvany `Lithium`,wiedząc że czeka mnie jeszcze długa droga.
Myślałam o tym jak będzie z Bett.W końcu tyle się nie widziałyśmy,bałam się, że przez to pogarszają się nasze przyjazne stosunki.Moja przyjaciółka była zawsze rozgadana,więcej mówiła niż myślała,więc o brak tematu się nie bałam.Często dziwiłam się,że lubi przebywać z takim kimś jak ja.Jestem raczej cicha i spokojna,wolę słuchać niż mówić.
Moje rozmyślenia przerwał męski,nieznany mi głos.
-O,ja też lubię Nirvane-powiedział,uśmiechając się lekko.
Wyciągnęłam słuchawki z uszu.Przez chwilę słowem się nie odzywałam,tylko wpatrywałam się w postać.
-On się odezwał,łał-pomyślałam przypominając sobie zachowanie chłopaka przed tym jak tu usiadłam.
-Nirvana?Czasem jej posłucham,ogólnie to zdecydowanie wolę inne zespoły-powiedziałam
-Ja też-odpowiedział-Ale ogólnie kocham rock,słucham tylko tego gatunku muzycznego,inne mnie nie interesują.
-Mnie też.
-A ogólnie,to jestem Chester-uśmiechnął się podając mi rękę-Twoje słuchawki są tak głośne,że słyszę teksty piosenek.
-Laura-odwzajemniłam gest-Cóż,czasem faktycznie przesadzam z głośnością.
-Laura..piękne i niespotykane imię-odezwał się po chwili
-Em,dziękuję..-zmieszałam się.
-Dokąd jedziesz?-zapytałam by zmienić temat
-Ogólnie to jeszcze nie wiem,ale później do Nowego Yorku,załatwić pewną sprawę..-wypowiadając ostatnie słowa,zauważyłam,że marszczy czoło-A Ty?
-Ja w każdym bądź razie jadę na rynek.Muszę kupić kilka niezbędnych rzeczy,chociaż szczerze mówiąc nie za bardzo mi się chce.
-To tak jak mi-zamyślił się-mam czasem dosyć swojego życia
-Dlaczego?-zdziwiłam się,chociaż dokładnie wiedziałam o co chodzi,przecież każdy dochodzi czasem do wniosku że jego istnienie nie ma przyszłości
-Widzisz mam dosyć nietypowe życie..I gdybym mógł to najchętniej bym je zakończył,ale niestety nie mogę.
-Nietypowe?-powtórzyłam-Możesz zakończyć,wszystko przed Tobą,jesteś młody.
-To nie jest takie proste jak myślisz.Dzięki tej pracy,jestem jaki jestem..
-Nie rozumiem.
-Kiedyś Ci o tym opowiem,to trudna praca.
-A czym się zajmujesz?
-Jestem..-mówiąc podniósł brwi-Jestem psychologiem.
-A,to nie dziwię się że jest ciężko.Ale nie mów mi,że nie możesz tej pracy zakończyć,bo możesz.
-Kiedy indziej porozmawiamy,teraz muszę lecieć.Proszę,to mój numer telefonu,zadzwoń,w razie czego-wstał i podał mi karteczkę-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Patrzyłam się gdy wychodził.Za około pięć minut,miał być mój przystanek,więc schowałam odtwarzacz mp3,który leżał na wolnym siedzeniu,z powrotem do kurtki.

Idąc do super marketu dużo myślałam o tym chłopaku.Wydawał mi się taki inny,normalny,chociaż sądziłam że trochę przesadzał z tą pracą.Wyglądał na starszego ode mnie,miał może z 25 albo 26,lat.Wyglądał na typowego rockowego chłopaka.Miał postawione na żel krótkie blond włosy,kolczyk w wardze i nosił glany.
Dobrze mi się z nim rozmawiało.Czułam,gdybyśmy skądś się znali.Nie wiem dlaczego,ale wyglądał na takiego co dużo przeżył.Szkoda tylko,że już go nie spotkam.Zaraz ! Przecież dał mi tą karteczkę z numerem.Czyli jednak jest jakaś szansa..

Wybrałam odpowiednie produkty do koszyka i ustawiłam się do kasy.W sklepie było mało ludzi,z czego się cieszyłam.Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.Szesnasta.Za dziesięć minut będę w domu Bett,a około osiemnastej wrócę do domu na obiad.
Blondynka skasowała moje zakupy,po czym podałam jej odpowiednią ilość pieniędzy.Spakowałam wszystko do plecaka który swobodnie leżał na moich plecach i wyszłam ze sklepu dążąc do mieszkania mojej przyjaciółki.
Gdy już byłam na miejscu,puściłam jej sygnał z telefonu,na znak że już jestem.
Bett wyszła z bloku szybciej niż się tego spodziewałam,jak zwykle z uśmiechem na twarzy.
-Laura !-krzyknęła biegnąc do mnie
-Bett,jak miło Cię widzieć-powiedziałam radośnie.
-Mnie również,proszę,chodźmy do mnie.

-Laura?-zapytała zalewając wodą kubki z herbatą.
-Tak?
-Nie jesteś zła za ten koncert?
-Nie,no coś Ty.Cieszę się że idę,jeszcze z Tobą..Wyrwę się z domu i spędzę z Tobą trochę czasu.
Uśmiechnęła się promiennie.
Później,rozmawiałyśmy o szkole,Bett jak zwykle opowiadała mi o swoich nowych zdobyczach,który był lepszy a który gorszy.Gdy zapytała mnie o chłopaka,miałam już opowiedzieć że spotkałam fajnego w tramwaju,ale darowałam sobie.Wiedziałam jaka była i zaraz zadawałby mi tysiąc pytań,na które zapewne nie znałabym odpowiedzi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz